12 Kwi Yes I can
Poszukiwanie. Zadziwiające – tym jednym słowem można opisać sens życia człowieka. Banał jakich mało. Banał bez którego wszelka aktywność traci smak, zapach, kolor stając się szarym, codziennym wykonywaniem obowiązków. Głód wiedzy, prawdy, piękna określa człowieka szlachetnego, który całą swą energię przekierowuje na doświadczanie świata w jego złożoności. Doskonałość osiąga się poprzez błądzenie po najciemniejszych zakamarkach duszy. Bariery wyrastające przed „ja” świadomym, rodzą się z poczucia obowiązku i napiętnowania przez opinię publiczną. „Nie można” nie jest przecież na tyle satysfakcjonującą, podniecającą odpowiedzią, by wypisywać ją na sztandarach działalności twórczej. „Nie można” jest tylko bezpiecznikiem chroniącym chwiejne podstawy światopoglądowe, przed rozpadem, unicestwieniem. Dylematem w sztuce bowiem, nie jest samo przekraczanie granic wyznaczonych przez pewne kręgi kulturowe, lecz podłoże ideologiczne naszych działań. Podążamy za tym co intuicyjnie słuszne – nasze, niepowtarzalne. Konfrontujemy się ze spuścizną wieków, starając się na nowo odegrać antyczną tragedię naszych czasów. Czymże jest zatem osobowość twórcza, jeśli nie zbiorem cech charakteru, pewną niesprecyzowaną postawą życiową, w której uginamy się (lub nie) pod pręgieżem oczekiwań społecznych epoki? Prądy, założenia stylistyczne zmieniają się wraz z nastaniem nowego pokolenia, które widzi błędy popełnione przez swych poprzedników, i szczerze wierzy w autentyczność wyznawanego dekalogu. Momentem przełomowym jednak, okazuje się zwątpienie w nurt w którym się wyrosło, który był naturalną przestrzenią wzrastania naszego alter ego. Moment w którym podważamy zdobytą wiedzę i umiejętności, może być także chwilą narodzin naszej osobowości artystycznej, bowiem sztuka jest raczej rodzajem intuicyjnej interpretacji otaczającego świata, niż dziełem zrodzonym z założeń, do którego ów świat miałby się dopasować. Jak przekazać podstawowe narzędzia twórcze w procesie edukacji, tak by zachować równowagę między koniecznością zdobywania wiedzy, a wrażliwością młodego muzyka? Być może zbyt łatwo oddaliśmy w walce relację mistrz-uczeń, która bazowała na wzajemnym poznaniu, wspólnym odkrywaniu, obcowaniu ze sztuką bez kategoryzacji i standaryzacji. Nie można bowiem pomóc komuś, kogo się dobrze nie poznało, nie można ferować wyroków bez szczerego wysłuchania wszystkich stron. Trudno zrozumieć poczynania artystyczne bez zaznajomienia się z postawami życiowymi, wyznawanymi zasadami, przekonaniami ucznia, które przecież dobitnie wpływają na jakość jego kreatywności muzycznej. W sztuce liczy się siła oddziaływania, przekonywania, która nie bierze się li tylko z postawy biernego wykonywania rozkazów. Z zachwytu nad siłą ludzkiej wyobraźni, powstaje wartość prawdziwie wzbogacająca egzystencję jednostki, jak i całego społeczeństwa. Umiejętność nowego, wyjątkowego odczytania partytury, jest siłą napędową sztuki. „Nie można” to tylko więzienny makijaż, którym przysłaniamy lęki przed niechcianymi odkryciami. Prawdy o sztuce, jej ogromnej sile przemieniającej otaczającą rzeczywistość, nigdy nie poznamy w stu procentach. Stale podważać będziemy odgórne założenia, wciąż rozprawiać o słuszności pewnych rozwiązań artystycznych, jednak nigdy nie znajdziemy właściwych proporcji, których nie można by podważyć. Sztuka właśnie z owej wywrotowej postawy twórczej uczyniła swój najważniejszy atut, który niczym kamień filozoficzny zapewnia jej wieczną młodość, i pozwala stale przemieniać to co nieszlachetne w złoto najczystsze. Czym zatem miałaby być edukacja? Szlifowaniem diamentów? Pomocną dłonią w odgruzowywaniu pięknego, pałacowego salonu, który tylko przez niedbałość stał się wylęgarnią zwątpienia? Model kształcenia, stawiający wyznawane zasady ponad wrażliwością na drugiego człowieka, wpływa na jakość społeczeństwa, które w swym oponencie widzi już tylko sprzeczne, „złe” podstawy ideologiczne, nie zaś współbrata o odmiennych przekonaniach. Edukacja zamykająca drzwi i okna przed wszelkimi możliwościami odmiennego interpretowania świata, prowadzi do zubożenia wszelkiej działalności człowieka. Jeśli nie nauczymy młodych muzyków różnych sposobów poszukiwania, nie damy im narzędzi, by sami mogli wytyczać sobie cele, to automatycznie zamkniemy ich na wewnętrzną potrzebę tworzenia, której nie wpaja się poprzez odchaczanie zrealizowanych ćwiczeń…