07 maja „U POLAKÓW BŁOGI RAJ”
Majówka. Dla większości czas odpoczynku, odnajdywania siebie w zabieganym świecie. Być może w pewnym sensie czas na znalezienie w sobie Polaka… Wiele mówi się ostatnio o Patriotyzmie. Zwłaszcza w obliczu zmian jakie zachodzą na „Starym” kontynencie. Powracamy myślami do patriotyzmu naszych przodków, którzy oddawali życie za Ojczyznę, staramy się określić co to znaczy być patriotą we współczesnym świecie. Pytamy czym jest dla nas Ojczyzna i jak należy o nią dbać. Warto spojrzeć na to zagadnienie z perspektywy edukacji, o której wiele się mówi, choć rzadko o meritum sprawy. Wspaniale, że uczymy się w szkole Mickiewicza, Słowackiego, Gombrowicza, Szymborskiej, Herberta. Czerpiemy z ich ideii, dowiadujemy się czym kierowali się nasi przodkowie, jakie były tradycje, mierzymy się z traumami ukrytymi między strofami wiersza, których nawet prozą nie sposób opisać. Inna sprawa, że uczymy się o tym wszystkim dość schematycznie, mechanicznie, wręcz „punktowo”. Takie mamy czasy i o tym już nie raz pisałem. Pora zwrócić uwagę na dysproporcję w edukacji patriotycznej… Brak równowagi, której nie uleczą tylko rocznice, jak chociażby obecny rok Feliksa Nowowiejskiego. O kulturze muzycznej dawnej i współczesnej Polski w zwykłej szkole mówi się mało, lub w ogóle. Młodzi obywatele nie mają okazji posłuchać Chopina, Moniuszki… a co tu dopiero mówić o Szymanowskim, Karłowiczu, Bacewiczach czy Pendereckim. Owszem większość tych nazwisk się zna, ale nie wiadomo jaki tak naprawdę miały/mają wkład w budowanie Patriotyzmu. Kilka lat temu podczas wycieczki w Polskie Tatry zawędrowałem z Przyjaciółmi pod Kościelec, miejsce w którym zginął Mieczysław Karłowicz. Znajduje się tam kamień upamiętniający tego wybitnego polskiego twórcę. Ponieważ wyryto na nim swastykę (która na początku XX wieku nie była jeszcze symbolem zarezerwowanym dla nazistów, lecz starożytnym znakiem „szczęścia”, używanym m.in. przez Wojsko Polskie w Dwudziestoleciu Międzywojennym!) liczni turyści, taternicy, zatrzymywali się, czytali napis, po czym z przerażeniem w oczach wyrażali na głos pogardę: „Chyba jakiś nazista…!”. Polski kompozytor, jeden z niewielu „naszych” neoromantyków wzorujący się na Richardzie Straussie okrzyknięty nazistą. Oto owoce edukacji kulturalnej, w której pomijamy jeden z najistotniejszych elementów- ducha. Muzyka przez swą abstrakcyjność potrafi kreować ducha narodu dużo lepiej niż nie jedna odezwa polityczna. Gdy pod koniec I wojny światowej rozprawiano o porządku Nowego Świata, rozpoczęła się ostateczna walka o przywrócenie Państwa Polskiego. Wiele w tej materii zdziałał Ignacy Jan Paderewski- polityk, pianista, który bardzo często podczas spotkań politycznych grał na fortepianie polską muzykę. To na jego zamówienie słynnny angielski kompozytor E. Elgar napisał w 1916 roku Uwerturę „Polonia” w której wprost zacytował przyszły Hymn Polski- Mazurek Dąbrowskiego. Inny polski kompozytor Feliks Nowowiejski zaangażował się politycznie, biorąc udział w plebiscycie 1920 roku na Mazurach i Powiślu, w wyniku którego część ziem powróciła do Polski. W trakcie II wojny światowej hitlerowcy zabronili wykonywania muzyki polskiej, w szczególności zaś Chopina. Wiedzieli, że należy stłamsić ducha Narodu. Wreszcie muzyka w czasach komunizmu stawała się obszarem budowania jedności Polaków. Nie mogę tu nie wymienić fenomenalnego „Te Deum” Krzysztofa Pendereckiego, w którego epicentrum znajduje się śpiewany pianissimo przez chór a capella Hymn „Boże coś Polskę”. Nie chodzi o to by chwalić „swojskie”, będąc bezkrytycznym w obszarach sztuki. Idzie o to by przywrócić do szkół elementarne wychowanie kulturalne stojące na równi z wiedzą ścisłą, tak przydatną w późniejszym życiu zawodowym. Kto wie, może za kilka lat w paśmie: „Informacje- Sport- Pogoda” znajdzie się też miejsce na: „Informacje kulturalne” z których dowiemy się o ciekawych festiwalach, premierach, jubileuszach… Program, który znajdzie odbiorców rozumiejących jak ważne dla Narodu jest Dziedzictwo Kulturalne.