Natura

Natura

Natura skąpana w ciepłym, letnim popołudniu. Dzień zdaje się nieśpiesznie dążyć ku zmrokowi. Dźwięki otaczają mnie zewsząd. Natężone, nasycone, niczym rubaszne, nabrzmiałe owoce cieszące wzrok i podniebienie. Każda nuta ma swoje wybrzmienie, swą rangę, czas. Skrapla się metafizycznie, tworząc niepowtarzalną mozaikę utkaną w powietrzu, której wzory zmieniają się wraz z każdą kolejną repetycją. Jak to jest – być ulotnym złudzeniem, które bez praw konstytucyjnych, ma środki by wypełnić treścią abstrakcyjny wytwór wyobraźni. Na czym polega fenomen wykonania, dzięki któremu utwór przybiera często zupełnie inne kształty? Niewątpliwie pod palcami każdego muzyka zabrzmi zupełnie inaczej w warstwie kolorystycznej, bo natury, intuicji, wrażliwości nie da się oszukać, wyszkolić – co najwyżej można poszukiwać dróg rozwoju w obrębie artykulacji, eksperymentując z niemal każdą wydobywaną nutą. Oczywiście zabrzmi również inaczej w sensie agogicznym, bo operowanie czasem również jest zjawiskiem niezwykle indywidualnym, jeżeli nie jest powstrzymywane przez podszepty złych duchów. Fenomen kameleona. Utwór muzyczny zmienia się za każdym razem także pod względem formalnym, bowiem z tych wszystkich indywidualnych niuansów wynika zawsze ogólniejszy zarys dzieła. Dzieła, które istniejąc tylko przez krótką chwilę, przyjmuje znamiona swego wykonawcy. Wchłania jego emocjonalność, wrażliwość, ekspresję, postawę twórczą, stając się zjawiskiem nadprzyrodzonym. W tej jednej chwili utwór Schumana istnieje niejako w oderwaniu od Schumana, założeń romantyków, całej tradycji wykonawczej tak piętnowanej przez Gustava Mahlera. Bez współczesnej treści, dzieło staje się przekazem niewyraźnym, zamazanym, nosząc w sobie wyłącznie znamiona lekcji, umuzykalnienia, nie zaś prawdziwego, realnego przeżycia, w którym muzyka upatrzyła sobie swój podstawowy atrybut. Odczuwanie jest niejako alegorią sztuki w ogóle. Pod powłoką estetycznego piękna, drzemie bowiem ogromny potencjał emocjonalnej prawdy, którą przekazać potrafi jedynie człowiek otwarty na jej nieposkromiony dobrobyt. Fenomen wykonawczy to nic innego jak siła indywidualnego pierwiastka, jaki staje się udziałem wykonywanej przez nas muzyki. W relatywnie krótkim przedziale czasowym dzieło kompozytora staje się naszym dziełem. Stajemy się współkompozytorem, współtwórcą, bez którego dzieło pozostałoby emocjonalnie martwe. Z kierowania się słuchem wewnętrznym, intuicją muzyczną, częstokroć powstają najwspanialsze interpretacje, które później… mogą stać się tradycją wykonawczą (jak słynne nagrania Glenna Goulda). Natura rzadko się myli i to jej powinniśmy ufać przede wszystkim. Nadmierne pokładanie wiary w teoretyzowaniu aktu twórczego oddala nas od natury dzieła muzycznego, którego głównym tworzywem jest dźwięk. Praca nad utworem, to przede wszystkim słuchanie, nie zaś wypełnianie wyznaczonych wskazówek. „Zastosuj akcję do słów, a słowa do akcji, mając przede wszystkim to na względzie, abyś nie przekroczył granic natury; wszystko bowiem co przesadzone przeciwne jest zamiarowi teatru, którego przeznaczeniem jak dawniej tak i teraz, było i jest służyć niejako za zwierciadło naturze, pokazywać cnocie własne jej rysy, złości żywy jej obraz, a światu i duchowi wieku postać ich i piętno” /W. Szekspir, Hamlet, Akt trzeci, scena druga/.