Kosmiczna natura

Kosmiczna natura

„Muzyka jedna jest istotnie żywą sztuką. Pierwiastki jej, wibracye, drgania, to pierwiastki życia. Cicha, a dosłyszalna, potężna a niepoznana jest ona wszędzie, gdzie jest życie. Ona się łączy z wód szumem, z wiatrów powiewami, z lasów szmerem; ona jest w żywiołowych ziemi przewrotach, w ruchu planet potężnym, w ukrytych a zaciętych atomów walkach; ona jest w światłach i barwach, co olśniewają lub koją nasze oczy; ona jest w krwi naszej krążeniach, w namiętności naszych porywach, w bólach naszych serdecznych… Ona jest wszędzie i sięga dalej i wyżej niż słowo ludzkie sięgnąć może; ona się wznosi ku nadziemskim sferom czystego niebotycznego uczucia.” [ I. J. Paderewski ]

Wiele wspaniałych rzeczy w naszym życiu zdarza się z przypadku… Nieplanowana inspiracja otwiera niebotyczne horyzonty; nagina czasoprzestrzeń emocjonalnych uniesień. Wiem, wiem brzmi to nazbyt patetycznie; w XXI wieku wręcz groteskowo, jednak czytając kolejne wersy Paderewskiego, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że daliśmy się ograbić z najszlachetniejszych, najpiękniejszych uczuć na rzecz cynicznej mody. Nie opisujemy już muzyki w taki sposób, dlatego też nieopisujemy jej wcale. No może poza wyznaczeniem poszczególnych ogniw, tematów… Ale jakże ubogi to opis. W świecie w którym na naszych oczach załamuje się współczesna demokracja- ludzie rozmawiają o pokemonach. Jak zatem mogą docenić letni zachód słońca, poranną ciszę, subtelny dotyk ukochanej osoby? Skoro zaś uczucie bycia w jedności z wszechświatem staje się coraz bardziej obce, skąd wziąść natchnienie? Jak zrozumieć romantyczny opis Paderewskiego? Gdyby człowiek postmodernistyczny potrafił odrzucić na moment warstwę swych przekonań i świętych racji, odnalazłby spokój prowadzący do poznania siebie, swego miejsca we wszechświecie; zrozumiałby swą rolę w kontekście historycznej ciągłości. Ach, gdyby tylko dążenie do doskonałości, sukesu, szczęścia, nie przysłaniało mu radości odkrywania, odnajdywania piękna w tym co otacza nas każdego dnia- jakże mógłby poszerzyć paletę swych doznań, przeżyć… Muzyka łączy się z naturą, z emocjami, z przeżyciami dając nam prawdziwe katharsis- zarówno wykonawcom jak i publiczności, którzy podczas koncertu stają się nierozerwalną całością. To co powstało z namiętności, z porywu chwili, dzięki muzykom (aktorom) na nowo staje się rzeczywistością tu i teraz, by uwolnić zebranych od demonów przeszłości. „Ona jest wszędzie, i sięga dalej i wyżej niż słowo ludzkie sięgnąć może”- dlatego też włada emocjami, myślami ludzi, społeczeństw, narodów, kultur. Gdybyśmy częściej, na wzór dziecięcej szczerości potrafili odrzucić strach przed patetycznością, wzruszeniem, barwną imaginacją- muzyka odzyskałaby swe najważniejsze atrybuty, które powodują, że jest ona „istotnie żywą sztuką”…