Jestem. Czuję.

Jestem. Czuję.

„No i właśnie sopran mógłby być tym przeciwnym biegunem, do którego… w którym… Nie… z którym łączy się kontrabas. Tak nierozerwalnie – quasi, gdzie przebiegałaby taka iskra muzyczna między jednym biegunem, a drugim, między basem a sopranem, tam wysoko na górze, na tej niebiańskiej wysokości, kosmicznie, seksualnie, erotycznie, nieskończenie podniecająco. A równocześnie uwiązana w polu przyciągania drugiego bieguna, który wywodzi się z tych ziemskich korzeni kontrabasu… /P. Suskind „Kontrabasista”/

Doprawdy nieważne jak bardzo jesteśmy przekonani o słuszności obranej przez nas drogi. Zawsze, jak mantra, leitmotiv, dopada nas pytanie – po co ja to robię? Czy na pewno to w co wierzę jest moje, czy przyjmuję tylko to co dochodzi do mnie ze świata zewnętrznego? Wbrew pozorom, mało czasu w blogowych zapisach poświęciłem intuicji, której ufam bardziej niż wszystkim wielkim podręcznikom i poradnikom. Może ogólnie panujące przekonanie, że intuicja jest passe, i że co najwyżej może oznaczać brak profesjonalizmu wpędziła mnie w lęk przed przyznawaniem się do podążania częściej za tym co czuje, niż za tym co wiem. Wiedza bowiem wbrew obiegowej opinii, jest czymś niestałym, zmiennym. Wiedza staje się nieaktualna wraz z każdym kolejnym odkryciem, po którym wierzymy już tylko w to co usłyszeliśmy nowego na dany temat. Następuje wyśmianie i wykluczenie tego, co jeszcze kilka lat temu stanowiło podstawę egzystencji w świecie /jak oni mogli w to wierzyć?/. Wiedza zatem nie jest też prawdą, której nie moglibyśmy w każdym momencie podważyć. Z filozoficznego bowiem punktu widzenia – prawda – jest dobra sama w sobie, więc w swej naturze jest też niezmienna. Aby kierować się prawdą, trzeba jednak sięgnąć do wewnętrznego „ja”, które dzięki swej wyjątkowej intuicji, może czynić nasz świat piękniejszym, wyjątkowym, wznioślejszym. Im więcej „nas” w nas, tym więcej „życia” w życiu. Ponieważ muzyka posługuje się przede wszystkim intymnością, empatią, komunikuje się ze współsłuchaczem na zupełnie innym poziomie niż konwersacja, czy obraz – intuicja jest najważniejszym składnikiem aktu twórczego. Nie trzeba tu wielu naukowych eksperymentów, by obronić tą górnolotnie brzmiącą tezę. Żadna umowa między muzykami – ustalenia, perfekzjonizm, wyćwiczenie – nie zastąpią bycia tu i teraz, oddziaływania na drugiego człowieka za pomocą Jaźni. W dobrym zespole, to co stanowi całą ekspresję wykonania, pozostaje w sferze niedopowiedzeń. Bez sztywnego dookreślania funkcji i znaczeń. To co ja daję, umacnia zespół – to co przyjmuję, inspiruje mnie do wchodzenia coraz głębiej w nieznaną rzekę barw i dźwięków. Żaden, nawet najgenialniejszy „pomysł na sztukę”, nie zastąpi spontaniczności i radości muzykowania. To fascynujące, jak z niektórymi artystami potrafimy komunikować się bez tysięcy słów i znaków, bez wyjaśniania kolejnych kroków, bez brutalnego dookreślania zwolnień, zamyśleń, euforii. Jesteśmy. Po prostu stoimy obok. Doświadczenie to przypomina wspólną wędrówkę w góry. Podążanie za towarzyszem, wyznaczanie mu nowych ścieżek. Wspólna ekscytacja odkrywanym krajobrazem, bez konieczności opisywania tego za pomocą słów. Tylko to wszechogarniające uczucie – dobrze, że jestem tu z Tobą! To czego nie potrafimy opisać, co wymyka się prostej segregacji wrażeń, potwierdza istnienie cudów – tak w życiu jak i w muzyce. Jestem. Czuję. Nie mam potrzeby by to wyjaśniać. Jestem cały. Intuicja prowadzi mnie tam, gdzie wiedza zabrania mi zajrzeć. Odziera mnie z lęku przed nowym, niedookreślonym, nieopisanym. „Po co ja to robię? Bo chcę z pasją coś ludziom opowiedzieć” /J. Stuhr/. Intuicja może otworzyć okna, drzwi, aż wreszcie pomoże nam się wydostać z szablonu postępowania, które tak na prawdę, nigdy nie było „naszym”…

„I dlatego powiedziałem, że orkiestra jest wiernym odbiciem społeczeństwa… Bo tak tu jak i tam, istnieją Ci od gównianej roboty, poniżani i gnębieni przez innych […] Można, przynajmniej teoretycznie, jeszcze mieć nadzieję! Ale nie w orkiestrze, nie, tu nie ma żadnej nadziei, bo tu panuje surowa hierarchia umiejętności, hierarchia raz podjętej decyzji, zgodna z prawami natury hierarchia brzmień i tonów. Błagam państwa, nie dajcie się nigdy wciągnąć w żadną orkiestrę.” /P. Suskind, „Kontrabasista”/