Ja

Ja

„Nade wszystko muzyki! Dla niej przenoś wiersz nieparzysty nad inne, roztopiony w powietrzu płynniej, bez ciężarów, co wstrzymują zdanie.” (P. Verlaine). Kim dziś jest muzyk? Na przestrzeni wieków pozycja i wykształcenie kreatorów dźwięku zmieniały się wraz z pozycją społeczną i znaczeniem sztuki w przestrzeni publicznej. Wydaje się, że XXI wiek powinien być wprost proporcjonalnie najdoskonalszym czasem dla muzyków- ludzi wszechstronnie wykształconych, otwartych na świat, kreatywnych i odważnych w wyrażaniu myśli i emocji. W końcu na edukację młodego artysty obok zajęć ściśle zawodowych składają się zajęcia z psychologii, filozofii, a jak się dobrze trafi to i z zarządzania swoją muzyczną karierą oraz z pracy ze stresem. Dlaczego zatem mając tak silne podłoże wiedzy, tak wielu muzyków popada w zwątpienie, wypalając się przedwcześnie z młodzieńczej pasji? Czy właśnie to silne zakorzenienie w wiedzy, spychające na boczny tor osobowość artystyczną nie prowadzi adeptów sztuki na manowce prawdy? W XX wieku nastąpiło przełomowe rozdzielenie muzyków na kompozytorów, dyrygentów, interpretatorów, teoretyków, wykonawców muzyki dawnej, specjalistów od współczechy. Owa specjalizacja która często w wielu kręgach obowiązuje do dziś, rozerwała naturalne połączenie między twórcą i wykonawcą, którego świadomość (dzięki próbom kompozytorskim) formy, barwy i wszystkich aspektów wykonawczych była niebotyczna w stosunku do dzisiejszych uproszczeń. Muzyk wpisuje się w misję przekazywania tego co niewyrażalne w codziennej przestrzeni słowa. Jego ideałem jest plastyczna przestrzeń czasu. Czasu w którym rozbudza uktyte namiętności, rozdrapuje zagojone rany, dodaje otuchy w traumie, zadaje pytania ukryte pod płaszczem lęku. Zadziwiające, że w czasach wolności uciekamy od tych pytań których zadać możemy bez liku. A przecież sztuka jest amplitudą bogactwa duchowego społeczństwa. Obok jej atrybutów przyjemności i rozrywki muszą znajdywać się głębokie pokłady emocjonalności świadczące o prawdziwym przeżywaniu życia w naszych czasach. Dlaczego zatem stawiać kanon na pierwszym planie, skoro ten zmienia się z każdą dekadą? Poznanie typowych sposobów wykonania pewnych konkretnych utworów, stylów, kompozytorów musi zwieńczyć pytanie- kim jestem ja w tym utworze i czym ten utwór jest dla mnie. Jaka amplituda emocjonalna jest mi najbliższa, i co stanowi treść utworu, którego ja staje się częścią dzięki temu konkretnemu wykonaniu. Dzisiejszy muzyk ma nieograniczone narzędzia kreowania interpretacji. Zaczynając od dostępu do niemal wszystkich najlepszych wydań, poprzez możliwość wysłuchania niezliczonych wykonań, poznania traktatów oraz pism z czasów poswtania interpretowanego dzieła. Może być najbliżej kompozytora jak to tylko możliwe. Ważne by stojąc w pokorze przed dziełem mistrza, znalzał w sobie odwagę bycia także najbliżej własnego „ja”, które dyktuje mu konkretne rozwiązania wykonawcze. W końcu o żarliwości wykonania świadczy emocjonalne zaangażowanie, a nie zimna poprawność gwarantująca przetrwanie. Znalezienie równowagi między tym co odkryte, zewnętrzne, a między tym co intymne, wewnętrzne jest kluczowym zadaniem muzyka- wykonawcy.