Ascoltando

Ascoltando

„Ciężko odkryć człowieka, najciężej zaś samego siebie […]. Tymczasem jak ktoś, co czas ma jeszcze, mówię z samym sobą. Nikt mi nic nowego nie opowiada: opowiem więc siebie sobie samemu.”

/F. Nietzsche, „Tako rzecze Zaratustra”/

Narodziny. Apogeum niewytłumaczalności. Skąd dusza zaplątana, do niedawna skąpana w północnym wietrze złudzeń, mości sobie tu miejsce w tajemnym punkcie bytu, tuż za pozornym przeczuciem sensu zagmatwania synaps wstecznych? To „Ja” rodzi się przed narodzinami. Pełnoprawne „Ja”. Wyzwolone. Przystosowane do doświadczania, przeczuwania, intuicyjnego percypowania, do życia w przedsionku wytłumaczalności ponad miarę i stan.

Zadziwiająca jest tęsknota Zaratustry za uświęconą samotnością, za miłością własną, za poczuciem wypełnienia swojej istoty pełnią doświadczenia poprzez uprawnione, wsobne odczuwanie, spojrzenie parailuzjonistyczne na otaczającą rzeczywistość. Oto znienawidzony w procesie edukacji filozof, domagający się przeistoczenia istoty ludzkiej w nadczłowieka – byt świadomie uduchowiony, zespolony z naturą i wszechświatem – sygnalizuje swym czytelnikom przerażającą prawdę, o konieczności dostrzegania siebie – swoich potrzeb, wątpliwości, zachwytów, ale także swojego wrodzonego sposobu spojrzenia na świat – zapatrzenia się w rzeczywistość wewnętrzną jak i zewnętrzną. Uczy podążających za jego myślą, wrażliwych czytelników, konieczności dostrzeżenia świata w jego intuicyjnej formie, w złapaniu jej tuż przed dokonaniem automatycznej, samokrytycznej oceny, tuż przed analitycznym rozczłonkowaniem doświadczenia na czynniki pierwsze, za pomocą których mielibyśmy sformułować ekonomiczną przydatność przeżytej emocji.

To dziś coraz rzadsze odczucie, wynikające zarówno z zapatrzenia jak i zasłuchania – impresja trwania w dualistycznym świecie idei przyrodzonych jak i ekspresyjnie wyimaginowanych. Problem w tym, że bez rozkosznego zapatrzenia i zasłuchania, nasze działania twórcze stają się jałowe. W czym miała by tkwić artystyczna misja wykonawcy, gdyby ten miał jedynie w sposób rozumowy odnieść się do zapisanego tekstu, didaskaliów, łuków, kropek, oznaczeń dynamicznych, ozdobników? Na czym miała by polegać wyjątkowość jego wykonania? Na najdoskonalszym (w jego subiektywnym przekonaniu) rozumowym odczytaniu znaków nieożywionych, w swej strukturze niemych, zastygłych w bezruchu? Na ekstremalnie precyzyjnym rozliczaniu przyśpieszeń, zwolnień, crescend, nawet subitów niespodzianych?! „Wszystko jest, a nie ma niczego” – to efekt poszukiwań pobieżnych. Muzyk, podobnie jak aktor recytujący tekst, udziela wykonywanemu dziełu swego życia, egzystencji – napełnia je sensytywnością, piramidą przeżyć wewnętrznych zapisanych w pamięci sensorycznej… i gdy gra o opuszczeniu, beznadziei, wdzięczności, szlachetności, heroizmie – to wypełnia swoim jestestwem każdą kreowaną frazę, nadając jej niepowtarzalną siłę rażenia, której nie posiada żaden, najdoskonalszy nawet program komputerowy, nieakceptujący wszelkiej niedoskonałości. W końcu sztuka, właśnie z niedoskonałości się rodzi, żywi się emocjami, które zaprzątają umysł jej twórcy, ze słabości czyni wielkość, krystalizując to co niewypowiedziane.

Ascoltando. To paradoksalne, że wykonawcy trzeba dziś o tym przypominać. Zasłuchaj się w tym co grasz. Czule podążaj za wewnętrznym głosem, za termometrem estetycznego zwierciadła duszy. Nie szukaj tylko i wyłącznie w grafice – uczestnicz świadomie w procesie kreowania dźwięku, frazy, wznieś się ponad materię, stań się muzyką, którą wykonujesz, stań się czystym, metafizycznym doznaniem, przekrocz granice swojego jestestwa. Bądź Prometeuszem dającym swemu odbiorcy duszę z boskiego ognia.

Słuchanie przynosi korzyści, których nie daje czysta analiza. Przede wszystkim umila proces ćwiczenia, oferując estetyczną satysfakcję. Poza tym, uczy wykonawcę szerokiego, swobodnego oddychania kreowaną muzyką w sposób jak najbardziej naturalny. Wyczula artystę na wrażliwość dotyku – kontaktu z instrumentem, za pomocą którego prezentowane są ekstremalnie abstrakcyjne idee sonorystyczne. Wprowadza wirtuoza na pole nieskrępowanej kreatywności, która przybliża go do pierwotnego zamysłu twórcy.

Tylko przez czułe, nieskrępowane nadrzędną, analityczną ideą zasłuchanie, wykonawca staje się pełnokrwistym artystą, przemawiającym do swego wnętrza jak i do serca przyszłego odbiorcy.