07 Mar aN Answered
„Muzyka to nieprzeżyte życie. Egzystujesz niewłaściwym życiem przyjacielu […]. Jestem artystą, nie zajmuję się odpowiedziami. Sztuka zna tylko pytania.” /A. Aciman/
Światło dzienne – światło nocne. Ideał w skumulowanej energii. Niuans i jego perspektywa. Zatrzymanie zastąpionych pragnień. Bo i dążenie i oddalanie się, są pokrewnymi stanami życia artysty. Sposób wypowiedzi jest tylko pochodną procesu, który rozgrywa się świadomie lub zupełnie w stanie ukrytym, niczym wody gruntowe buntujące zastaną ziemię. I w jednym i w drugim działaniu nie egzystuje aprioryczna odpowiedź. Te – ustanawiane odgórnie – mogą być tylko tymczasową, doraźną konstrukcją, na której opiera się dane artystyczne założenie. Bo w strukturze twórczej motorem działania jest chęć wyprawy, wędrówki w nieznane. Chęć poszerzenia, rozszczepienia, rozchwiania zastanych idei. Nie jest to wyraz buntu, lecz świadomość uproszczonego schematyzmu rzeczywistości, którego przestrzeń stale się zawęża, odcinając twórcę od życiodajnego tlenu pozornej negacji. Pozornej, bo wbrew nazwie stanowisko to otwiera nową perspektywę doznań, odczytania prawdy, nie zaś zanegowania świata poznanego. Wyruszyć znaczy szukać życia.
Szafowanie odpowiedziami to domena obca – pozornie uzbrajająca człowieka w siłę. Siłę tego, który wie, który „myśli więc jest”. W romantycznej perspektywie odnajdujemy jednak istotę ucieleśnienia się w sublimacji „czuję więc jestem”. Kontrast pewności i rozchwiania, niepewności, romantycznego zagubienia, które prowadzi jednak do odkrywania nowego miejsca człowieka we wszechświecie. Obecności wypełnionej współczuciem dla sytuacji stworzenia, jego kondycji emocjonalnej. nie możności pokonania śmierci, odejścia, opuszczenia, zagubienia, oddalenia. Sztuka prawdziwie humanitarna, która nie zajmuje się odpowiedziami, lecz uzbraja człowieka w moc, w odwagę zadawania pytań. Tych niewyartykułowanych myśli, które kołaczą się pod pokrywą zlodowaciałego, racjonalnego, silnego spojrzenia na otaczający świat. Doskonale ziszcza się ta dość abstrakcyjna, niestała idea w „Haroldzie w Italii” Berlioza. Początkowe zagubienie, groza wędrowca, lęk opuszczenie (cóż za bogactwo, wręcz modernistyczne na gruncie harmonii i kolorystyki!), przeradza się w dziękczynny hymn wyrażony w pierwszym temacie altówki, która wolna od niepewności motywu inicjalnego, otwiera się na wewnętrzne poczucie sensu. Nie czuć tu ani krzty formalnego gorsetu, praw XVIII wiecznej konstrukcji. Nic poza pozornie nie skrępowaną wędrówką myśli, błądzących przecież po bezkresach odczuwania świata. Pozorny chaos jest wyrazicielem najbardziej naturalnej postawy medytującego człowieka – człowieka wolnego od nadmiernego schematyzmu egzystencjalnego. Program utworu to autentyczne przeżycie – nie będące odpowiedzią lecz świadectwem wolności.
I znów. Czy uczymy zadawania pytań czy dyktujemy odpowiedzi? Czy uczymy tylko posłusznego wykonywania naszych poleceń względem tego czy innego utworu muzycznego? W pojęciu estetyki, stylistyki w każdej epoce znajdziemy sprzeczności, które stanowią świadectwo indywidualnego odczytywania świata, a także rozbieżności w pojmowaniu artystycznej działalności – w perspektywie tej nasze aprioryczne odpowiedzi zdają się dość osobliwe. Dawanie narzędzi młodemu artyście to nauka możliwie jak najszerszego rozkodowania dzieła muzycznego. W pewnej mierze odkrywanie wraz z nim jego wewnętrznego termometru oraz tego jakie przeżycia autentycznie determinują jego muzyczne interpretacje. Dawanie odpowiedzi to doraźny lek na zbicie gorączki. Nauczenie odwagi – zadawania pytań, zagubienia, niepewności, wchłaniania tkanki dźwiękowej wszystkimi zmysłami – pozwoli mu przetrwać znacznie dłużej niż przysłowiowe pięć lat po studiach (do pierwszego wypalenia zawodowego). Dobrze jest otworzyć wyobraźnię. Dobrze jest nauczyć go niepewności – bo ta jest jedynym pewnikiem w artystycznej działalności…