``Jego koncert w ramach Lata Organowego w kolegiacie stuttgarckiej był prawdziwą rewelacją. Z pełną siłą natarcia Maciej Zakrzewski rzucił się w wir fantazji Maxa Regera na temat chorału „Halleluja! Gott zu loben bleibe meine Seelenfreud!”. Na telebimie nad ołtarzem w kolegiacie, na którym pokazano każdy ruch wykonawcy przy kontuarze organów Mühleisena, można było na żywo śledzić zapierającą dech w piersiach dynamikę, z jaką polski organista wykonuje ``Vivacissimo`` z introdukcji do tej wspaniałej fantazji chorałowej `{`...`}` ``Wykonanie Macieja Zakrzewskiego jego własnej kompozycji ``Suite bizzare`` zachwyca wirtuozerią. ``Preludium`` rozpoczyna się rytmicznym motywem pedałowym przywodzącym na myśl Bartóka, dziwaczne kontrasty zestawione są politonalnie, w ``Chorale`` głosy pozytywu tworzą czarujące efekty echa, a zamykająca utwór ``Toccata`` z pulsującym rytmem rozwiniętym z czterodźwiękowej frazy, stanowi rewelacyjne dźwiękowe objawienie, prezentujące pełne brzmienie instrumentu.``
``Część II koncertu rozpoczął Maciej Zakrzewski - człowiek wielu talentów, tutaj jako organista. Niezwykle interesująco, bo Improwizacją na temat Legendy op. 17 H. Wieniawskiego. Była to trzecia, po Kaprysie i Obertasie odsłona kompozytora, który pojawił się tu w sposób zawoalowany, ale dla znających temat – czytelny. Improwizacja stanowiła wielowątkową opowieść, którą można odnieść do samej legendy o Legendzie. Miłosna afera, bogaty ojciec nie chce oddać córki niezbyt majętnemu, choć nieprzeciętnie utalentowanemu muzykowi, ale gdy słyszy utwór skomponowany dla córki – utwór będący muzycznym ucieleśnieniem tej miłości- zgadza się. Tak ponoć miała zostać żoną genialnego skrzypka Isabella Hampton. Nawet jeśli to nie jest prawdą, to chcemy wierzyć, że muzyka potrafi topić lód serca. Improwizacja nie wskrzeszała faktów, ale pewne nastroje i emocje, co zgodne jest z logiką muzyki. Udało się Maciejowi Zakrzewskiemu i to bardzo stworzyć dźwiękami subtelną, a czasami namiętną, rozedrganą emocjonalnie tkankę. `{`...`}` Zwieńczeniem koncertu były grane już i nagrywane utwory Hope`a, tym razem w wersji organowej z orkiestrą. Aranżacji Love song op. 54 (światowa premiera) i Mercado de la Manana czyli cz. III koncertu gitarowego w stylu hiszpańskim De Madrugada op. 56 (także światowa premiera) dokonał solista Maciej Zakrzewski. I zrobił to świetnie, skoro zabrzmiały inaczej niż w wersji oryginalnej na gitarę. Każdy instrument zresztą inaczej inspiruje wykonawcę. Organy są pod tym względem wyjątkowe, bo stwarzają ogromne możliwości, zwłaszcza dla artysty, który potrafi tak kolorowo improwizować i kolorowo rejestrować partytury. Efekty sonorystyczne Zakrzewskiego były świetne nie tylko w Improwizacji, ale i w jego aranżacji utworów Hope`a. To właśnie ten sposób dźwiękowego ujęcia, poparty inwencją artysty spowodował, że organy mogły zabrzmieć „po hiszpańsku”, czego wymaga koncert Hope`a - świetnego gitarzysty, czującego się w idiomie muzyki hiszpańskiej „jak w domu”. W tym kontekście organy jako instrument solowy w koncercie gitarowym nie tylko zadały kłam purystom, ale przysporzyły sympatyków (w tym piszącej!) świetnemu muzykowi. Maciej Zakrzewski z ROK rozumieli się doskonale, ten artysta „nadaje na tych samych falach” co dyrygent i orkiestra. Świetna wspólna robota!``
``Przenosimy się w inny świat. Przestrzeń świątyni wypełniła muzyka budząca myśl o nieuchronnym przemijaniu ale myśl pogodna, spokojna, porywająca do najbardziej odważnych skojarzeń. Muzyka przypominała, że zmagania ducha są nieodzowne w poszukiwaniu nowych ideałów. Dzieło Macieja Zakrzewskiego jaśniało spokojną, trwałą wiarą w człowieka oraz zwycięstwo piękna i dobra nad złem i szpetotą. Kompozytor dla tekstów Landowskiego znalazł w muzyce cudownie adekwatny język do snucia refleksji, analizowania przeżyć i oceniania dokonań podmiotu lirycznego oraz każdego człowieka. Ta przejmujące wibracje saksofonu, te dobroczynne oddziaływanie wieńczącego dzieło Dankpsalmu były prawdziwym balsamem dla serca. ``
``Najbardziej oryginalny program przyniósł występ Macieja Obary (saksofon), Macieja Zakrzewskiego (organy) i kwartetu wokalnego Silesia Sonans Ensemble, powołanego na potrzebę tego wieczoru. Choć muzycy nie współpracowali wcześniej w takim gronie, zachwycali kunsztem i precyzją. Wokaliści zawsze śpiewali bardzo czysto, choć nachodzące na zakończenia motetów improwizacje instrumentalne brzmiały momentami niemalże atonalnie. We fragmentach organowo-saksofonowych zachwycała swoboda muzyków i ich biegłość techniczna. Artyści zaprezentowali bardzo wysoki, wyrównany poziom, a swoimi interpretacjami stworzyli nastrojową, nieco efemeryczną aurę, dobrze współgrającą ze spokojnym wnętrzem tonącego w mroku kościoła. Na pozór szalony pomysł przeplatania renesansowych motetów improwizacjami okazał się strzałem w dziesiątkę, docenionym gromkimi brawami i potwierdzonym bisem.``
``Nowy album Zakrzewskiego i Nowaka ukazuje humanistyczną wizję świata wyrastającego z symboliki drzewa: symbolu stałości, jak i żywego świadka tego, co je otacza. Płyta nawiązuje także do korzeni, jakimi w tym przypadku jest dziedzictwo kulturowe z którego wyrastają kompozycje organowo-akordeonowe (Cicha Wielkanoc, przywołanie tańców z tabulatury oliwskiej). Od muzyki gregoriańskiej po jazz - oto postmodernistyczny tygiel, który nie prowadzi słuchacza na manowce, ale uwodzi nieustannie swoimi inspiracjami, zwrotami i szczęśliwym mariażem akordeonu i organów `{`…`}`. Oto płyta pełna ekspresji, swobody, pełna muzyki poprzez którą artyści hojnie dzielą się emocjami, zabierając słuchaczy w fascynującą podróż do wnętrza duszy. Gorąco polecam.``
``Czas to zdecydowanie obecność - pisze w komentarzu do płyty. Przyglądając się tytułom siedmioczęściowej suity The Allegories, trudno nie odnieść wrażenia, że Zakrzewski poddał krytyce rzeczywistość wirtualną. Mniemam, że Like, Face to book, Log out czy w końcu egzystencjalna parafraza To be or not online mają stanowić wyrazisty kontrast z ważniejszymi życiowymi prawdami, przedstawionymi w Death, Fire i Love. Te tytularne dychotomie znajdują oczywiście odzwierciedlenie w warstwie muzycznej. O ile wirtualną przestrzeń pełną ułudy, kreacji i manipulacji kompozytor przedstawia przez bardzo gęste, przytłaczające faktury i monumentalne, symfoniczne brzmienie - o tyle przeplatanka ze świata prawdziwych wartości jawi się jako przyjemny oddech, odciążenie dla ucha, niekiedy nawet jako harmonijne kompozycje `{`...`}`. Album Time to Time został nagrany na organach łódzkiej archikatedry. Bardzo ciekawie przedstawiają się tutaj subtelne barwy poszczególnych głosów instrumentu w warunkach ekstremalnie dużego pogłosu...``
``Artysta ujarzmił czas w swojej kompozycji, a dokładnie - zamknął w niej współczesność, pisząc siedmioczęściową suitę organową ``Allegories``. Ale to nie wszystko, bo Zakrzewski wchodzi jeszcze głębiej w filozoficzne przemyślenia nie tylko na temat natury czasu, ale natury jako takiej i robi to w sposób niezwykły, wciągając nas we wspólną muzyczną modlitwę ponad wyznaniami``
``Tytuł albumu nawiązuje do zamysłu towarzyszącego skomponowaniu dwóch rozbudowanych form jakie wypełniają 76-minutową płytę. Maciej Zakrzewski odnosi się do czasu upływającego na tworzeniu dzieła, oraz czasu w muzyce, postrzegając go jako zjawisko ulotne i przemijające. Pierwszą część albumu wypełnia 7-częściowa 50-minutowa forma ``The Allegories”. To koncepcyjna suita dotycząca przemyśleń artysty na temat współczesnego świata, w którym coraz większą rolę odgrywa rzeczywistość wirtualna, niejednokrotnie zacierająca prawdziwy jego obraz. 4-częściowe pełne uduchowienia i modlitewnej kontemplacji ``Psalterium” doskonale uzupełniające program płyty, jest muzycznym odniesieniem do żydowskiej modlitwy ``Szema Jisrael`` oraz wybranych ze Starego Testamentu Psalmów. Współczesna muzyka organowa cieszy się coraz większym zainteresowaniem pośród miłośników klasycznych form. Autorskie dzieło Macieja Zakrzewskiego jakim jest album ``Time To Time`` wychodzi naprzeciw rosnącemu zapotrzebowaniu na tego typu formę, przynosząc muzykę silnie uduchowioną, lecz jednocześnie wolną od nadmiernego sakralnego ciężaru właściwego większości organowych dzieł.``
Wspaniale! Bravissimo! Jestem wdzięczny za to wzruszające nagranie! Twoja gra jest pełna pasji, ognia!
Zakrzewski, po krążku ``Liszt & Widor`` z 2014 r., po raz kolejny oddaje do rąk słuchaczy płytę o walorach nie tylko artystycznych, ale i edukacyjnych. Obszerne rozważania na temat estetyki i formy zarejestrowanych kompozycji artysta zamieścił w książeczce dołączonej do płyty, dlatego, aby nie robić spoilera i nie psuć zabawy melomanom, skoncentruję się tylko na największych atutach tej publikacji, a jest ich niemało. Pierwszym z nich jest znakomicie dobrany repertuar, który - choć ukazuje z jak bogatych źródeł kompozytor czerpał inspiracje - to jednak pozostaje bardzo spójny. Zgodnie z intencją kompozytora Maciej Zakrzewski zachował balans pomiędzy współczesnymi środkami wyrazu a wyrazistą prezentacją licznych cytatów. Melomani, nawet bez ściągi w postaci tracklisty, bez trudu zidentyfikują fragmenty antyfon, sekwencji, melodii gregoriańskich, a nawet bożonarodzeniowo - noworocznej piosenki francuskiej (Noël Nouvelet). Wisienką na torcie jest otwierająca płytę ``Ouverture Libanaise``, w której Hakim opracował popularne libańskie piosenki, a w finałowym ogniwie nawet hymn Libanu. Nagrań dokonano na organach Janusza i Zygmunta Kamińskich w bazylice św. Brygidy w Gdańsku. I był to bez wątpienia słuszny wybór!
Maciej Zakrzewski, nagrywając album z kompozycjami Hakima, wykazał się dużą elastycznością interpretacyjną i dobrym warsztatem, bo utwory znacznie różnią się nie tylko technicznie, lecz także nastrojowo, a w większości kompozycji dziedzictwo europejskie wyraźnie ulega wpływom muzyki arabskiej. Sięgnięcie po ten pełen cytatów postmodernistyczny repertuar mieszający epoki, style i tradycje muzyczne, to oznaka artystycznych poszukiwań i estetycznej ciekawości...
`{`...`}`Ponad 70 minut muzyki granej w katedrze broni się w każdych okolicznościach. `{`...`}` Utworów słucha się z zapartym tchem, podziwiając kunsztowne wykonanie, które podkreśla przede wszystkim mistrzostwo kompozycji. Na koniec Zakrzewski serwuje nam improwizację, dzięki której dowiadujemy się, że jako kompozytor także ma nam dużo do powiedzenia
Wcześniej mówiono o nim: wielki talent, nadzieja, otrzymywał liczne wyróżnienia dla młodych- zdolnych, teraz prezentuje się jako doświadczony, także międzynarodowymi koncertami- organista, który potrafi znakomicie uchwycic ważne dzieła znajdujące się w stałym repertuarze najwybitniejszych kolegów po fachu. Liszt&Widor Organ Works to płyta fascynująca, pokazująca piękno późnoromantycznych dzieł, w której wykonawca nie stawia się na pierwszym planie, ale stara się jedynie uchwycic ulotne piękno kompozycji `{`...`}`
Maciej Zakrzewski na omawianej płycie dowodzi przekonująco iż ma prawo mierzyć się z jego trudnościami, demonstrując zarówno znakomitą sprawność techniczną, jak też zmysł konstrukcyjny oraz bujną inwencję w dziedzinie operowania różnymi barwami organowych rejestrów. `{`...`}` Te same walory demonstruje Zakrzewski w mało u nas znanej, a otwierającej przed wykonawcą wdzięczne pole do popisu VI Symfonii organowej g- moll Charlesa M. Widora `{`...`}`, ładnie różnicując nastroje następujących po sobie pięciu części tego szeroko rozbudowanego dzieła. Zawartośc płyty uzupełnił Zakrzewski własną nastrojową Improwizacją, wystawiającą dobre świadectwo jego kompozytorskim zdolnościom